Emocje po turnieju finałowym Mistrzostw Polski w Rugby 7 kobiet już dawno opadły.

Tymczasem, w miniony weekend w Paryżu doszło do konfrontacji najlepszych rugbistek areny światowej. Pora na podsumowanie finałowego turnieju i całego sezonu rozgrywek
The World Rugby Women’s Sevens Series 2017/2018!

Rozgrywki World Series są coroczną serią turniejów zarówno dla żeńskich jak i męskich reprezentacji narodowych w rugby siedmioosobowym. Analogicznie do rozrywanych w naszym kraju Mistrzostw Polski, zwycięzcą całego cyklu zostaje triumfator klasyfikacji generalnej, który po wszystkich turniejach przoduje w zdobytej ilości punktów.

Na rozgrywki kobiet w tym sezonie składało się z 5 turniejów, począwszy od listopada aż do czerwca. Po turniejach w  Dubaju, Sydney, Kitakyushu i Langford, nadszedł czas na ostatnie zmagania, których polem był Paryż. Stolica Francji gościła 12 ekip podzielonych jak zawsze, na trzy grupy:

W grupie A: Nowa Zelandia, Anglia, Irlandia, Walia

W grupie B: Australia, Kanada, Fiji, Rosja

W grupie C: Francja, USA, Hiszpania, Japonia

Jak wiemy, zagwarantowany udział w rozgrywkach cyklu World Series ma jedenaście zespołów. Dwunasty zaś, ogłaszany jest przed każdym kolejnym turniejem. W tym sezonie, jedną z możliwości kwalifikacji do turnieju World Series był prestiżowy turniej w Hongkongu (kwiecień 2018), w którym udział wzięła Reprezentacja Narodowa Polski, zasilona o aż trzy reprezentantki Black Roses: Katarzynę Paszczyk, Agnieszkę Kowalczyk i Natalię Pamiętę.

Tym razem, podczas turnieju w Paryżu w rozgrywkach World Series debiutowała reprezentacja Walii, z którą to polskie rugbistki niejednokrotnie miały okazję się zmierzyć (wielokrotnie kończąc spotkania z wyrównanym rezultatem).

Dokładnie tydzień temu, niewątpliwie największą zagadką  dla kibiców i sympatyków rugby śledzących rozgrywki World Series było to, który z zespołów tym razem sięgnie po najwyższe trofeum. Czy będzie to Australia, która po czterech turniejach przoduje w klasyfikacji generalnej? Czy może Nowa Zelandia, która w ostatnich spotkaniach udowodniła swoją wyższość nad Australijkami, dodatkowo gromiąc je w meczu finałowym  w Langford i osiągając historyczny w historii konfrontacji tych obu zespół wynik 46:0?

Dziś już wiemy, że zarówno Australijki, jak i Nowozelandki mogą czuć się zadowolone ze swoich występów w Paryżu.

Finałowe widowisko po raz kolejny należało do zawodniczek Black Ferns.  Po przyłożeniach Michaeli Blyde, kapitalnej Portii Woodman oraz kapitan zespołu Sarah Goss, Nowozelandki w świetnym stylu zwyciężyły 33 do 7, pozwalając jedynie Evani Pelite przedrzeć się na ich własne pole punktowe.  Cóż to był za mecz!

W tym miejscu można by się zastanawiać jak gorycz porażki przełknęły Australijki. Na całe szczęście, ich przegraną w finale przyćmił triumf jakim jest zwycięstwo w klasyfikacji generalnej World Series sezonu 2017/2018. Co więcej, Australijki zapewniły sobie ten tytuł już w sobotę, kiedy to po emocjonującym spotkaniu półfinałowym w ostatnich sekundach wyrwały zwycięstwo z rąk Francuzek po pięknej akcji zespołowej, którą zwieńczyła przyłożeniem Emiliee Cherry. (21:17 dla Australii).

Do bardzo udanych swój występ w Paryżu może zaliczyć także ikona australijskiego rugby Charlotte Caslick (wracająca do gry po wstrząśnieniu mózgu). Wydaje się, że przejęcie roli wice kapitana zespołu dodało jej wiatru w skrzydła, albowiem osiągnęła najwyższy wskaźnik efektywności (ang. Performance Tracker), który tworzony jest na podstawie statystyk całego turnieju. Sporządzane są one m.in. na podstawie pozytywnych szarż czy też skutecznie wykonanych off-loadów. Warto podkreślić, że drugie miejsce w tej klasyfikacji zajęła Walijka Jasmine Joycee. Jak widać, w świetnej i efektywnej grze nie przeszkodził jej kiepski drużynowy rezultat, bowiem Walii przypadło w udziale ostatnie, dwunaste miejsce.

Niestety, podczas świętowania sukcesu zabrakło kilku kluczowych zawodniczek Aussies, które przez kontuzje nie otrzymały powołania na turniej w Paryżu. Oprócz głównej kapitanki zespołu Sharni Williams (borykającej się z kontuzją kostki po turnieju Commonwealth Games) nie zobaczyliśmy na murawie także Alicii Quirk oraz skrzydłowej Elii Green (obie zmagają się z z kontuzjami kolan).

Jednak pomimo koniecznych zmian kadrowych w zespole Australijek, można powiedzieć, że ich sytuacja ustabilizowała się, bowiem trenerem zespołu oficjalnie został John Manenti, który do tej pory pełnił funkcję tymczasowego trenera kadry po odejściu z jej szeregów szkoleniowca Tima Walsha. To przed Manentim stanie wielkie wyzwanie przygotowania zespołu Aussies do Igrzysk Olimpijskich 2020, gdyż podpisany przez niego kontrakt jest 3-letni. Czy Manenti podoła temu zadaniu i Australijki obronią tytuł Mistrzyń Olimpijskich z Rio 2016?

Póki co, Australijki turniej w Paryżu kończą na drugim miejscu tuż za Nowozelandkami, a na trzecim miejscu plasuje się drużyna z Kanady. Z kolei klasyfikacja generalna World Series sezonu 2017/2018 prezentuje się następująco:

  1. Australia
  2. Nowa Zelandia
  3. Francja
  4. Kanada
  5. USA

 

Po zakończeniu turnieju World Series sezonu 2017/2018 przyszedł także czas na podsumowanie i wyróżnienia indywidualne. W szeregach Dream Teamu (tzw. zespołu marzeń) całego sezonu World Series 2017/2018 znalazły się następujące zawodniczki:

  • Portia Woodman – Nowa Zelandia (26 lat)
  • Montserrat Amedee – Francja (22 lata)
  • Michaela Blyde – Nowa Zelandia (23 lata)
  • Emma Tonegato – Australia (23 lata)
  • Baizat Khamidova – Rosja (28 lat)
  • Patricia Garcia – Hiszpania (29 lat)
  • Evania Pelite – Australia (23 lata)

Podobnie jak w NBA (najwyższym stopniu koszykarskich rozgrywek) tak i w World Series nie mogło zabraknąć nagrody dla debiutanta tj. „Rookie of the Year”. Ta nagroda powędrowała do 24-letniej Coralie Bertrand z Francji.

Nagroda „Top try scorer” wyłaniająca najczęściej punktującą zawodniczkę powędrowała do Portii Woodman, która w przeciągu całego sezonu zanotowała na swoim koncie aż 43 przyłożenia, co łącznie daje jej aż 215 zdobytych punktów! Cóż za dyspozycja skrzydłowej Black Ferns!

Oprócz tego, znakomita podstawa trenera Nowozelandek Allana Buntinga znalazła odzwierciedlenie w uhonorowaniu go nagrodą dla najlepszego trenera sezonu 2017/2018. I choć na szyjach Black Ferns podczas ceremonii kończącej sezon zawisły srebrne medale, kapitan zespołu Sarah Goss w ten sposób podsumowuje całe rozgrywki:

“Jesteśmy trochę rozczarowane, że nie udało nam się zwyciężyć całej serii turniejów World Series, ale jestem naprawdę dumna z tego jak zakończyłyśmy sezon. Teraz wracamy do domu i skupiamy się na przygotowaniach do Pucharu Świata w San Francisco ponieważ zapowiada się naprawdę mocny turniej.”

 To zaś oznacza, że tego lata czekają nas kolejne zacięte pojedynki i wspaniałe widowiska cieszące każdego sympatyka i entuzjastę rugby.

Już wkrótce będziemy świadkami wielkich emocji. Śledźcie wraz z nami Puchar Świata w San Francisco w dniach 20-22 lipca!